niedziela, 20 października 2024

Pierwsze koty za płoty.

Obiecałam sobie, że tym razem nie zaprzepaszczę szansy – nie zaprzepaściłam - zostałam zauważona przez Łódzki Dom Kultury.
Obiecałam sobie, że emocje zamknę w wierszach, a usta zamknę – powstają wiersze i ciągle paplam...
Postanowiłam spróbować wszystkich smaków Grzańców Galicyjskich – dzisiaj szarlotkowe.
    Kocham pasję. Praca zarobkowa nie jest moją z powołania – czasami nawet jej nienawidzę. Pasja ciągle daje mi satysfakcję, ale żadnych złotówek.
    Regularnie robię się na ubóstwo. Moro i szarości królują.
Ciągle nie kupiłam kubków z gałami, bo w końcu nie wiem czy ludzie przestaną przez nie do mnie przychodzić, czy nie.


środa, 2 października 2024

A moje oczy są nadal zielone.

Miałam głęboko cudze ostrzeżenia i zawsze zajmowałam miejsce w rogu stołu. I nie spadła na mnie klątwa, na powodzenie nie narzekałam (chyba że w drugą stronę, to czasem tak) i mam męża.
I mam ci coś do powiedzenia. Miłość nie jest dworcową poczekalnią, do której o każdej porze można wejść albo z niej wyjść. Jak to pisał Twardowski, “Miłością trzeba się opiekować - tak jak swoim dzieckiem, żeby się nie zaziębiło, nie zwariowało, nie zgubiło się, nie rozchorowało, nie zobojętniało.”
    Czasami wertuję we wspomnieniach żałosne chwile i pytam samą siebie, kiedy powstało to pęknięcie w moim życiu?


wtorek, 17 września 2024

Dramaty wałęsają się po ludziach.

A co jeśli człowiek przez swą wolną wolę i chorą pychę dokonał złego wyboru? A co jeśli znalazłszy się na najlepszej drodze do szczęśliwych zmian, założył, że dalej nic lepszego już nie może go spotkać i "powrócił pies do swoich wymiocin"?
    Ktoś mu powiedział, że wyznaczy pass cierpień. Dlaczego więc zła passa trwa nadal? Bo człowiek poszedł drogą, którą sam sobie wybrał, a nie tą, którą mu otworzono. Pysznił się przecież, że doskonale rozumie sytuację. Rozumie wszystkie znaki na niebie i ziemi. Wszystko jest oczywiste i banalnie proste. Droga jest tylko jedna, inna nie istnieje. A było się tak napinać i spieszyć?

czwartek, 12 września 2024

Rozważania o miłości.

Ostatnio mam nastrój jak strop w starej kamienicy. Słoma już wystaje z nieomal zarwanego... i chodzę po tym na słowo honoru, póki jeszcze się trzyma.
    Mam wreszcie swój zasłużony urlop, bo do pracy z ludźmi nie nadaję się, za dużo papki emocjonalnej, a nie potrafię w pracy wyłączyć się i myśleć tylko o pracy.

Przeżywam naprawdę epickie przygody. Jestem zadowolona, że udaje mi się znajdywać takie miejsca i takie rozrywki, które dają mi prawdziwą radość. Widziałam miejsce imitujące świat postapo. Niezwykłe... Wspięłam się na starego, zardzewiałego nieco żurawia stoczniowego. Przeżyłam sztorm.
    Na bieżąco jestem na TikToku i na Face Book. Na blogu turystycznym opowieści pojawią się dopiero po powrocie, ale nie od razu, bo po urlopie pierwszego dnia idę na 12h do pracy, więc trochę mi to zajmie.
    Zaś teraz nie pora na ślęczenie nad zdjęciami, bo na tym sprzęcie zajmuje mi to osiem razy więcej czasu.

Rozważam ostatnio miłość. Bardzo głęboko ją rozważam i mam chęć wpuścić Was do tych rozważań. Akurat mamy spokojny, deszczowy dzień, przez okna tarasu zagląda do mnie uspokajający widok. Obok notebooka stoi mocca.
    Zdałam sobie sprawę z tego, że wszystkie prace wykonuję zawsze przy kawie. Piszę blogi przy kawie. Obrabiam zdjęcia przy kawie. Nagrywam przy kawie. Książkę piszę przy kawie. Ten link będzie pasował tu jak ulał.

Celem wsparcia mojej działalności ⏩ możesz postawić mi kawę.
    Co Ty na to?

środa, 7 sierpnia 2024

Pewna dziejów historia - piąty rozdział.

Gdy tak patrzę po ilości wpisów jakie oddzielają nowy rozdział od ostatniego, można pomyśleć, że minęło niewiele czasu, ale daty nie kłamią: minął ponad miesiąc.
    Nie udało się całkiem uniknąć działań robotników na balkonach, ale najważniejsze, że nie zagłuszyli mnie i udało się go dla Was przeczytać.


Czytam 6,40 minut



ROZDZIAŁ 5

Sylwester

czwartek, 1 sierpnia 2024

Piskorz, różne trucizny i niebo nocą wydobyte z karoserii.

Lubię tematycznie układać sobie pewne sprawy. Tak jak podzieliłam miejsca w internecie na artystyczne, prywatne i turystyczne, tak w domu miałam zawsze roślinność tylko tropikalno-agresywną. Gdy nastąpił pomór, postanowiłam o kolekcji trującej. Jak założyłam akwarium to konkretnie nocne. Zdjęcia nie zrobię, bo nic nie widać, ja się odbijam w szybie. Nie zamontuję tam przecież oświetlenia, to by była profanacja.
    Ludzie znów się przetasowali, tam gdzie brakowało miłości, pojawiła się emocja jak z bajki. Bajki kończą się okrutnie, takie jest moje zdanie, a ja jestem z jeszcze innego świata, bez mrugnięcia okiem ci ludzie stają mi się obojętni. Nauczyłam się tego z wiekiem. Tam gdzie szukałam przyjaźni, nie było warto. Człowiek mi czegoś zazdrościł. Zabawne. Człowiek, który spełnił moje marzenia, drażnił mnie tym troszeczkę, ale mimo to chciałam szczerej relacji i kumplostwa – zazdrościł mi. I teraz unika...
    Krab zrzucił pierwszą wylinkę u mnie. To nie jego pierwsza w ogóle, pragnę to zaznaczyć, ale rzecz warta zapisania. Dokupiłam mu kolegę, zaobserwowałam w pracy nietypową przyjaźń między krabem a piskorkiem kuchla. A że to pożyteczny zwierz akwariów, nabyłam drogą kupna.

Słowem wstępu tyle, teraz pora na szczegóły.

sobota, 27 lipca 2024

Po urodzinach.

Nie ogłupiałam, ale też nie zmądrzałam. Może wiem więcej, doświadczyłam więcej, ale licencjatu żadnego nie mam. Nie wiem wszystkiego i nie mam idealnie wszystkiego w życiu poukładanego. Nie zawsze mam rację, a na domiar tego robię błędy ortograficzne i literówki.
    Ale kocham to, co robię. Kocham dzielić się tym co mam, zdobywam, doświadczam, kocham pracować nad tym, szlifować warsztat, na którym kroję solidne mięso dla Was i chętnie daję go posmakować. Za każdym następnym razem to mięcho wychodzi mi coraz lepiej.
    Nie każdemu musi się to podobać, że tutaj wklejam prywatę, a tam wychwalam swoje miasto. Przecież nie każdy musi czytać i oglądać co robię. Nie każdego tutaj interesuje Bóg, nie każdego tam turystyka. Jest miliard stron na świecie, prywatnych kont i innych twórczości. Dla każdego coś miłego.

Człowiek mimo wszystko jest dziwny. Potajemnie zazdrości i jawnie utrudnia. Kłóci się z żywymi i daje kwiaty zmarłym. Pozostaje przez lata bez rozmowy z żywą osobą, a kiedy umiera, składa mu hołd. Nie ma czasu na odwiedziny na żywo, ale ma czas na stypę. Nie dzwoni, nie obejmuje, nie dba o dobre relacje za życia, ale rozpacza po zmarłym. Wydaje mi się, gdy tak patrzę na ten świat, że najcenniejszą rzeczą jest śmierć, a nie życie miłością.

poniedziałek, 8 lipca 2024

Współczulna współpraca.

Wprowadziłam kilka zmian w życie i czuję nosem, że to jeszcze nie koniec. Takie intuicyjne być może czucie, nie wiem jak dosadniej nazwać... coś się święci i już. Na tyle mocno, że trzyma mnie w delikatnej ekscytacji.
    Kilka zmian wprowadziło się samych, co ciekawsze, szykowałam się na nie, zupełnie o nich nie mając pojęcia. Tylko to uczucie... Stały kontakt z niebem powoduje to, że jesteś jak telefon na on-line, który wysyła ci różne powiadomienia-zagadki. Odczytujesz wiadomość, jeszcze nie do końca wiesz co ona znaczy, ale z czasem zaczynasz rozumieć i potem dzieją się te rzeczy, a ty byłeś przygotowany, zrobiłeś miejsce na nowe, masz poukładane w głowie i zgodę na zmiany.
    Nazwałam to intuicją, ale to bardziej złożone. To bardziej wrażliwość na wszelkie dziejące się zmiany w wymiarze jeszcze niewidzialnym. To obszar najbardziej zagadkowy. By wiedzieć co się dzieje, nie widząc tego, trzeba być – sama wymyśliłam to słowo – czuciowcem.
    Jak działa wpływ nieba na człowieka, czyli jak to jest być on-line z Górą? To działa trochę jak układ współczulny w człowieku, wszystko zostaje wzmocnione, popchnięte do działania, źrenice się poszerzają, a ty po prostu wiesz, węszysz pismo nosem. Dostajesz sny i wizje – potwierdzenia swoich zrozumień.
    To jest inne niż czarostwo, zupełnie inaczej działa i inny przynosi efekt. Źródło wiedzy jest szalenie ważne. Możesz być "wiedzącym", czarownikiem, lecz wtedy dostajesz tylko swoje nic nie warte "pięć minut".

Dzisiaj opowiem o rezultatach tej współczulnej współpracy.

wtorek, 2 lipca 2024

Pewna dziejów historia - czwarty rozdział.

Wracam do Was z kolejnym rozdziałem, wyczekanym przez niektórych, ale na szczęście cierpliwych czytelników. Żeby było łatwiej, dla przypomnienia i dla nowych gości, podaję linki do poprzednich rozdziałów:

Wstęp
I rozdział
II rozdział
III rozdział

niedziela, 30 czerwca 2024

Szczytno – zakątki nieoczywiste.

W Szczytnie jest muzeum, zamek i ratusz – ale każdy kto tu przyjeżdża, wie o tym doskonale, to podstawowe punkty wycieczek. Dwa jeziora, plaża, być może uliczki ze starą zabudową – standard.
    My swoim starym zwyczajem postanowiliśmy ominąć utarte szlaki i pokazać zakątki mniej oczywiste.
Minąć, znaczy przejść obok, więc kilka zdjęć - sucharów na początek:

1.

Ratusz. Najbardziej charakterystyczny element i wizytówka miasta.

Tzw. „Wieża Juranda”, według projektu królewieckiego architekta Kurta Fricka. Wpisany do rejestru zabytków jest dziś siedzibą władz miejskich oraz Muzeum Mazurskiego w Szczytnie.