Wspaniała jesień wyciąga mnie z domu na spacery, rowery, ryby i grzyby. To wszystko jakby zintensyfikowało się, podczas gdy lato minęło mi jak z procy wystrzelił. Ciągle zmęczona, bez życia jakaś taka... ble! Mam wrażenie, że zmarnowałam tamte miesiące, nawet na wczasach nie byłam (kolejny raz z rzędu).
    Teraz wydaje mi się, że nadrabiam, nawet dokończyłam czytać książkę, na co notorycznie brakowało mi czasu. Niekiedy rozsmakowuję się w biblijnych kawałkach, nie to żebym miała na to jakiś szczególny plan, po prostu sięgam po Biblię i czytam jak chcę. Ostatnio miałam na tapecie mój ulubiony temat snów. Czy wiecie, że można we śnie być całkowicie świadomym i podejmować takie decyzje jakie by się w rzeczywistości podjęło?
Sny są różne, takie, które oglądasz jak film, takie w których odgrywasz pewną rolę, ale nie kontrolujesz scenariusza i też takie, w których jesteś bardziej realny niż sądzisz. Taką przygodę podczas snu przeżył Salomon, kiedy Bóg zadał mu pytanie: "Proś o to, co mam ci dać." Tak po prostu z grubej rury, powiedz co chcesz, a ci to dam. Salomon odpowiedział mu wtedy: "...serce rozumne, abym mógł sądzić twój lud i rozróżniać między dobrem a złem.". Bóg dał mu mądrość, a że szczodry jest, powiedział: "Dam ci także to, o co nie prosiłeś".
Taka była historia, ale moje pytanie brzmi, czy mieliście kiedyś świadomy sen? Ja wiele razy i nawet zmieniałam jego scenariusz, świadomie odpowiadałam na różne pytania lub prowadziłam dialog, podejmowałam też decyzje.
    Ten temat fascynuje mnie niezmiernie od wielu lat. Chciałabym umieć wykładać sny. Znam jedną taką osobę, która to robi, jak dotąd jej wskazówki trafiają w sedno.