Mam dwa spojrzenia na życie i są to dwie perspektywy. Spojrzenie z Łodzi i ze szlaku. I żeby zatrzymać mylne skojarzenia dodam szybko, że w obu perspektywach czuję się świetnie.
Na szlaku mój duch śpiewa. Jestem wyciszona. To doświadczenie pozwala mi zrozumieć ludzi żyjących poza miastem i odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego nie wyobrażają sobie mieszkać w zgiełku. Zachwycam się przyrodą, niezmiennie podziwiam jej walory. Ktoś mądry kiedyś mi powiedział, że podziwianie dzieła stworzenia też jest uwielbieniem Boga.
Łódź za to daje mi rozmaite przygody. Daje mi przede wszystkim bezpośredni kontakt z kulturą. Dostojna architektura miasta, światła nocą oraz ciekawe wydarzenia, pełna oferta różnych zajęć.
I te dwa spojrzenia uzupełniają się w moim życiu. Oba są bardzo wartościowe. I piękne jest to, że nie muszę wybierać. Raz jestem tu, raz tam.
PISCHA DAVOS 2 682 m n.p.m. ⏩fotorelacja |
Powroty z dłuższych szlaków do miasta to jednocześnie zadowolenie i smutek.
Miasto to schematy życia, proza, która jest ważna, bo jestem osobą systematyczną i dyscyplina daje mi wiatr pod skrzydła.
Na szlaku człowiek przeżywa przemianę umysłu, staje się trochę bardziej jak hipis. Myśli wrzucają na luz. To jak umysłowa jazda z górki bez trzymanki. Wolność smakuje inną percepcją, twórcze pomysły rodzą się samoistnie i nie pytają czy masz gdzie to zapisać.
Loft Aparts ⏩sesja zdjęciowa |
Ale nie umiałabym żyć bez miasta.
Lubię jego prędkość, dobrze czuję się w jego jednostajnych szumach i bardzo lubię włóczyć się po Łodzi o każdej porze dnia czy nocy. A nade wszystko lubię późne wieczory na rowerze. Drogi pustoszeją, dla jednośladu robi się bezpiecznie.
Lubię mieć wszystko pod ręką, mieć takie skomasowane miejsce, gdzie załatwię w krótkim czasie wszystkie sprawy. Miasto daje mi ogromną swobodę przemieszczania się w szybki sposób. Niekoniecznie samochodem. Doceniam jego przepustowość wszystkich tych spieszących się ludzi, drożne arterie jakby donikąd i wielosegmentowy format kultury.
Etno Cafe Jednorożec |
Lubię dzikość.
Lubię być nad chmurami. Lubię oddychać powietrzem, którego nie ma nigdzie indziej. Oaza spokoju przenika aż do kości, a to co na dole, zostaje na dole.
Chäserrugg 2 262 m n.p.m. ⏩fotorelacja |
Lubię elegancję miasta, jego szyk...
...choć czasem denerwuje miejska nonszalancja. Lubię zjeść coś na mieście z widokiem na wysokie budynki. Lubię zatrzymać się, kiedy inni pędzą i patrzeć na nich przez szybę.
Lubię trwać w nieskończoności. Miasto jest taką nieskończonością ruchów rozmaitych, które gnają w kółko, napędzane jedno przez drugie. Te szumy jak na orbicie potężnej planety, dają mi odpocząć.
Kocham miejską fotografię tak samo jak przyrodniczą.
Dom Literatury na ulicy Franklina Delano Roosevelta 17 |
Lubię trud drogi.
Apetyt rośnie wtedy całe życie i chcę jeszcze więcej, jeszcze wyżej. To życie smakuje mi, choć to tylko moment, etap przemijania, który ma swój kres. I nie będę żałowała gdy dojdę do mety, bo wiem, że otworzy się przede mną nowy szlak, który dla takiego odkrywcy będzie czymś niezastąpionym, czego nie można i nie da się nawet porównać z niczym innym na dzisiejszej Ziemi.
MUNT PERS 3 206 m n.p.m. / wędrówka z lodowcem w tle ⏩fotorelacja |
Miasto daje mi innego rodzaju odpoczynek.
Innego rodzaju zadowolenie i satysfakcję. Czuję się w nim stabilna. Czuję się euforycznie nastawiona do jego przemian. Widzę jak pięknieje, jak się zmienia. Jak wiele się robi, by żyło się tutaj lepiej.
Tak, to prawda, że teraz Łódź jest najbardziej zakorkowanym miastem i jest to duże utrudnienie. Ale miasto znalazło sposób na to, by wyremontować jak najwięcej ulic, by wyjść z opinii najbardziej dziurawego miasta w Polsce, dlatego jest tak ciężko przejechać. Ale są alternatywy.
Cieszę się, że nie muszę tu dojeżdżać samochodem, ale że mieszkając blisko serca miasta, mogę przyjść pieszo gdzie chcę, albo podjechać tramwajem, który nie stoi w korku. Że dzięki coraz większej ilości dróg rowerowych, mogę bezpiecznie poruszać się na jednośladzie i w krótkim czasie załatwić wszystkie sprawy. Miasto daje wiele opcji.
Powoli zamieniamy się w urbanistyczną perełkę. Kolejne rewitalizowane kamienice, odnawiane i upiększane wysokościowce, porządek.
Hi Piotrkowska i Red Tower ⏩zdjęcia w zbliżeniach |
Niezmiennie będzie ciągnęło mnie w podróż.
Obraz każdej drogi rozmiękcza moje serce.
Mazurska droga ⏩fotorelacja |
Pięknie to napisałaś, mogłabym się podpisać pod tym tekstem, chociaż moje podróżowanie czy raczej zdobywanie szlaków nie jest aż tak spektakularne.
OdpowiedzUsuńAle to prawda, że najlepszą opcją jest chyba połączenie miasta i natury, jednego i drugiego brakowałoby mi bardzo, bo szukamy różnych doznań, rozmaitych emocji...
W pewnym sensie trafiłam idealnie. Miasto, a w nim 84 parki miejskie, 20 rzek i strumieni, kilka stawów, potężny las w granicach miasta, rozciągający się hen dalej poza nie. I te górki...
UsuńI ja, tak jak Jotka, zachwycam się Twoim tekstem. Jasno i konkretnie a jednocześnie poetycko. Wszystko to mocno do mnie trafia bo odczuwam podobnie. Zwłaszcza to, co dotyczy bycia blisko natury. Kiedyś i ja lubiłam miasto. przez większosc zycia w nim mieszkałam a jednocześnie miałam bardzo blisko do lasów i parków. Mogłam byc i tu i tam. Cieszyć sie wszystkimi radosciami cywilizacji i oddalenia od niej. Jednak często tęskniłam za jeszcze większym zespoleniem z naturą, za możliwością wyjścia z domu i od razu bycia pośród niej. Czystej, cichej, nieomalze dziewiczej. Za mozliwoscią pójścia w nieznany bezkres. Teraz to mam a od miasta odwykłam. Zdziczałam. Ciekawa jestem, czy gdybym musiała do niego wrócić na dłużej, czy na stałe, to bym sie przyzwyczaiła i znowu odnalazła w sobie dawny rodzaj pełni i zadowolenia...
OdpowiedzUsuńMiałam okazję jakiś czas... nie zdziczałam. Znienawidziłam. Wszystko mnie denerwowało i uznałam, że nie nadaję się do życia poza miastem.
Usuńcoś tak na kształt in i yang... od zarania ludzkości trwający konflikt Natury z Cywilizacją, który wcale nie musi być tym konfliktem, tylko harmonijną współpracą... jeśli miasto Łódź podąża w tym kierunku, to... to git, cool, supah i w ogóle zajebiście...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
W pewnym sensie podąża. Odbetonowuje się. Puste place zamienia w zieleńce. Wszędzie coś sadzą. Może dlatego jeszcze bardziej mi się tu podoba. Choć znam zieleńsze miasta. Bliższe natury. Olsztyn na przykład – moje drugie kochane miasto. Miasto jezior.
UsuńAle miasto to miasto. Zawsze będzie ten zgiełk i szum. Nie każdego to przyciąga.
A więc miasto i natura. I to chyba najszczęśliwszy wybór. Byle w równowadze....
OdpowiedzUsuńW równowadze chyba nie jest, raczej miasta w moim życiu jest więcej, a nawet na pewno.
Usuń„świat jest w formę bogaty, a i w treść niebiedny” jak napisał poeta Stachura.
OdpowiedzUsuńŻyciem się zachwycić jak Ty też trzeba umieć:)
Ja miast nie lubię i we wszystkich szukam ogrodów niczym ranne zwierzę.
M
Fakt faktem, jak odwiedzam jakieś miasto, też szukam interesujących parków. Ciągnie wilka do lasu. ;)
UsuńWidzę, że gdziekolwiek jesteś, dobrze czujesz się w swojej skórze. To bardzo dobrze. Taka umiejętność przystosowania się jest bardzo w życiu potrzebna. Zdjęcia z gór są mega. Pozdrawiam serdecznie na nowy, udany tydzień. 🤗
OdpowiedzUsuńTo prawda, szybko się adaptuję w drodze.
UsuńNienawidzę miasta i kocham je. Jakaś podwójna osobowość mi się włączyła...
OdpowiedzUsuńBo miasto jest za co kochać i za co nienawidzić.
UsuńWspaniale o tym opowiadasz, o tych dwóch swoich obliczach. I ilustrujesz zdjęciami tak przepięknych fasad, że aż dech zapiera. Twoje zdjęcia przyrodnicze to wspaniała przygoda, wiesz, jak bardzo je lubię. Jestem ciekawa twojego albumu ze zdjęciami, czy przewodnika. Mam nadzieję, że dasz znać, gdzie i jak będzie można kupić. :)
OdpowiedzUsuńW sumie jak się dobrze zastanowię, to mam podobnie jak Ty. Też miasto poprzez mnogość stylów i możliwość obserwacji.
Ale też natura, las, woda, zwierzęta, i to wszystko, co się z tym wiąże jak wschody i zachody słońca :)))
Bardzo mnie posmyrałaś komplementami, nie rób tego więcej, bo w pierze obrosnę i odfrunę. 😅
UsuńJeśli już to się pojawi publicznie, z całą pewnością reklama Cię nie ominie. ;)